pasek z losowym zdjęciem

Iwona Dorota Bigos o Magdalenie Abakanowicz


Bezdech
„Szanowna Pani, 
W imieniu Profesor Magdaleny Abakanowicz bardzo dziękuję za list i zainteresowanie jej twórczością. 
Niestety plan jej zajęć i wyjazdów zagranicznych jest tak napięty, że nie będzie mogła spotkać się z Panią.”
Jest to fragment listu, napisanego do mnie przez Magdalenę Grabowską drugiego października 1997 roku. Był on odpowiedzią na prośbę o spotkanie z artystką. W tym czasie zbierałam materiały do pracy magisterskiej pod tytułem „Das künstlerische Werk von Magdalena Abakanowicz als Beispiel für die polnische bildenede Kunst der Gegenwart und deren Weg zur Anerkennung in der Welt-Kunst-Szene / Magdalena Abakanowicz i jej twórczość jako przykład uznania polskiej sztuki współczesnej na świecie w okresie od lat 60tych do 90tych.” Kończyłam wtedy studia na uniwersytecie w Bremie. Adres Magdaleny Abakanowicz dostałam w liście z dziewiętnastego sierpnia tego samego roku od dyrektora Muzeum Narodowego we Wrocławiu Mariusza Hermansdorfera, który z kolei był odpowiedzią na moją prośbę przeprowadzenia z nim wywiadu. Obiecał się ze mną spotkać pod późną jesienią. Obietnicy dotrzymał. Spotkaliśmy się szóstego listopada 1997 roku w jego gabinecie. Cztery dni później, pomimo odmowy osobistej rozmowy ze strony Magdaleny Abakanowicz, pojechałam do Warszawy, żeby skorzystać z, już wtedy, obszernego archiwum artystki. Od wczesnych godzin porannych do wieczora, szukałam informacji i recenzji z zagranicznych wystaw jej prac. To był żmudna praca, w tym czasie nie było jeszcze możliwości kserowania czy szybkiego fotografowania za pomocą komórki, pozostawało robienie ręcznych notatek. Pochłonięta nią nie zauważyłam, że zrobiło się już ciemno a współpracownicy artystki skończyli pracę. W pewnym momencie usłyszałam kroki na schodach. Archiwum znajdowało się, tak jak obecnie, na piętrze studia artystki. Weszła Magdalena Abakanowicz i stwierdziła „Pani dzisiaj nic nie jadła. Zapraszam do mnie, podgrzeję Pani zupę.” Nie pamiętam smaku tej zupy, ale doskonale pamiętam wrażenie jakie na mnie zrobiła nasza kuchenna rozmowa. Mam nawet jeszcze moje notatki z tego spotkania. Cała sytuacja była bardzo wyjątkowa i pozostawiła we mnie, ciągle jeszcze obecne, wrażenie, że spotkałam się z bardzo mądrym człowiekiem, mocnym, ale również wrażliwym. Nasza rozmowa nie trwała długo, ale potwierdziła moją chęć zorganizowania w przyszłości wystawy prac tej wyjątkowej artystki. Bo to, że wybrałam artystyczną karierę Abakanowicz jako temat mojej pracy magisterskiej nie było przypadkiem, tylko kontynuacja powstałej w latach osiemdziesiątych fascynacji jej twórczością. W życiu każdego człowieka zdarzają się takie momenty, które nadają jego przebiegowi kierunek. W moim przypadku jednym z nich była wizyta w Muzeum Narodowym we Wrocławie, gdzie jako licealistka po raz pierwszy świadomie zetknęłam się z jej dziełem. Akurat to muzeum posiada bardzo dużą kolekcję prac Abakanowicz, które w różnej konstelacji pokazywane były i są w ramach wystawy stałej.
To były „Plecy”, które pozbawiły mnie oddechu. Dwadzieścia sześć bezgłowych, siedzących na podłodze negatywów rewersu figury ludzkiej. Musiały krótko wcześniej trafić do Wrocławia, kilka lat po tym jak były prezentowane w 1980 roku na biennale w Wenecji. Abakanowicz była już wtedy znaną artystką, a jej abstrakcyjne, tajemnicze Abakany przyniosły jej pierwsze ważne międzynarodowe nagrody i otworzyły możliwości dalekich podróży. Reprezentowały ją już galerie w Szwajcarii i USA. Wtedy też pod koniec lat siedemdziesiątych, po raz pierwszy spotkał ją Mariusz Hermansdorfer, którego późniejsza świadoma i wybiórcza działalność kolekcjonerska doprowadzi do stworzenie największego zbioru prac tej wybitnej artystki - właśnie we Wrocławiu. To on w 1986 roku zakupił prezentowane w Pawilonie Polskim w Wenecji jej dwie bardzo ważne prace: składającą się z ponad stu elementów Embriologię (1978-1988) oraz właśnie tych dwadzieścia sześć figur z przejmującej serii Plecy (1976-1980), spotkanie z którymi okaże się dla mnie potem tak brzemienne w skutki.
Ale wtedy, pod koniec lat osiemdziesiątych, jeszcze nie wiem, że dziesięć lat później artystka podgrzeje dla mnie zupę, a ja napiszę o niej pracę magisterską i zanurzę się w świat sztuki współczesnej. Również po to, aby wiele lat później móc zrealizować moje spontaniczne „kuchenne” pragnienie i przygotować razem z Barbarą Banaś olbrzymią wystawę o znamiennym tytule „Abakanowicz. Totalna”, prezentującą jej wszystkich ponad pięćdziesiąt wieloczłonowych, składających się z czterystu obiektów, prac w przestrzeni Pawilonu Czterech Kopuł, gdzie obecnie znajduje się Muzeum Sztuki Współczesnej oddziału Muzeum Narodowego we Wrocławiu, którego od 2018 roku jestem kierowniczką.
Zajmuję się sztuką od wielu lat, oglądam ją, badam ją, oddycham nią, właściwie codziennie. Często poruszają mnie prace artystów współczesnych, czasami bardzo mocno, ale momenty takiego „bezdechu” zdarzają mi się wyjątkowo rzadko.
 
Iwona Dorota Bigos
historyczka sztuki, kuratorka
Kierowniczka Pawilonu Czterech Kopuł
Muzeum Narodowe we Wrocławiu
 

  Fundacja Marty Magdaleny Abakanowicz Kosmowskiej i Jana Kosmowskiego

pasek ze zdjęciem